W przeddzień wejścia na Jasną Górę mam jedno pragnienie – aby iskra, która rozpaliła się w moim sercu nie zgasła.
„Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.” Mimo obolałych nóg jest we mnie radość, radość dziecka Bożego, które wie, że choćby stłukło najdrogocenniejszy wazon czy podpaliło najpiękniejszą firankę to ojciec i tak będzie je kochał.
On kocha, mimo uczynionego przeze mnie zła. On podtrzymywał mnie całą drogę, bym mógł iść dalej, prosto do celu, w ramiona jego matki.