Doskwiera mi ból i znów myślę na co mi to było? Niosę te wszystkie intencje. Idę, idę, idę.
Modlę się do Ciebie Panie, ale czy naprawdę muszę rozpaść się żebyś mógł mnie na nowo poskładać?
Ewangelia mówi mi dziś – wytrwaj. I to wytrwanie w życiu okazuje się najtrudniejszą próbą. Próbą miłości, bo miłość jest nieustannym trwaniem. „Bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. Trwać w nauce Pana to trwać w jego miłości.